Korzystając jednak z okazji, że pisanie nie idzie mi najlepiej mam dla Was trochę obrazków z Bluntcard, czyli absolutnie najwspanialszej strony, dzięki której zdałam sobie sprawę, że nie jestem największą zołzą świata. Prawdopodobnie jej twórcy znali, albo słyszeli legendy o podobnych do mnie przypadkach, w końcu skądś czerpią inspiracje. Porzucając jednak typowy motyw biograficzno-narcystyczny...Na Bluntcard ironia oraz sarkazm (w specyficznych odmianach) są największą bronią, po którą sama często sięgam.
Warto zwrócić uwagę na nietypową formę, która łączy w sobie retro ilustracje oraz minimalizm! Uwielbiam pozornie niepasujące do obrazków, nowoczesne dialogi, w których obok różnorodnych zabiegów językowych pojawiają się wulgaryzmy, czy slang. W moim odczuciu to potęguje wszelkie wrażenia u odbiorcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Można niekoniecznie grzecznie...