Może właśnie dlatego jest ich tu tak wielu? Nie uciekają, bo przywykli, a po kilku głębszych z samego rana są wstanie obdarzyć ją miłością? Po alkoholu jesteśmy do nich podobni, też ledwo trzymamy się na nogach, niczego się nie boimy, chociaż różni nas jedno - my mamy marzenia oraz plany na przyszłość, a oni poddali się dawno temu, gdy z jakiejś przyczyny trafili na ulicę.
Wiem, że brzmię patetycznie i górnolotnie, ale z pewnego powodu nie umiem powiedzieć: “każdy jeden człowiek, który chodzi tamtymi ulicami, spędza życie na ławce w parku i podchodzi prosić o pieniądze jest mi zupełnie obojętny”, bo nie jest, i to bardzo.