niedziela, 10 listopada 2013

Pieniądze dają szczęście, ale nie dają marzeń

1234991_535825256471398_1447168592_nBędąc małym dzieckiem trwałam w przekonaniu, że gdy odwracam wzrok moje zabawki ożywają. Czasami wbiegałam do pokoju, żeby złapać je na gorącym uczynku i chociaż nigdy nie potwierdziłam mojej teorii na miarę Einsteina, to nadal wyobrażałam sobie, że mają magiczną moc. Wieczorami układałam je na podłodze, żeby nie musiały schodzić z półek po ciemku. Później dorosłam…
W świecie ludzi poważnych, których wolność zaczyna się dziesiątego każdego miesiąca, a kończy wraz z ostatnią parówką w lodówce, bardzo rzadko jest czas na marzenia. Wszystko przeliczamy na pieniądze, bo to one napędzają rzeczywistość. Bez kilku cyfr na koncie bankowym stajemy się nerwowi i słusznie, bo dzięki nim w  możemy mieć niemal wszystko -  począwszy od emocji, na relacjach skończywszy. Jednak nawet w czasach, w których bez sławy, czy fortuny jesteśmy tylko “jedynymi z” nikt nie wmówi mi, że do marzenia potrzeba nam konta w banku…

Realizacja każdego celu zaczyna się jeszcze w naszej głowie, więc nie bójcie się myśleć o najbardziej nierealnych i nieosiągalnych sprawach, bo jeśli nie dziś, to kto wie, czy za rok, albo dwa nie krzykniecie z radości “cholera, nareszcie się udało”.

Ja dziś wracam do marzeń i zaczynam działać…a Ty?








Edit: Pękło 15 000 wejść na bloga, w lutym o tym marzyłam i co? (: