Często słyszę narzekania, że Ci naprawdę utalentowani artyści są niedoceniani, pomijani, że w Polsce można osiągnąć "coś" nagrywając kawałek disco-polo i to najlepiej o kimś, kto tańczy w głowach wszystkich polaków od wakacji (a co najlepsze nadal z tych głów nie ucieka!). Jest w tym ziarenko prawdy, bo to odbiorca decyduje o tym, czego słucha. Wychodzi więc na to, że w naszym kraju wszyscy tęskną za latami 90-tymi, gdy to panowała moda na utwory tego pokroju. Ja jednak odcinam się od nostalgii oraz sentymentów, a od największego hitu ostatnich miesięcy zdecydowanie wolę inne klimaty.
Odkąd uświadomiłam sobie, że w swoim obecnym wcieleniu nie zostanę już wielką gwiazdą światowych estrad, bardzo często miewam stany niemal depresyjne. Jednak w nadziei, że mój talent wokalny jest ukryty gdzieś bardzo głęboko i nadal dojrzewa, co jakiś czas nagrywam swoje jęki na rejestrator dźwięku. Niestety z wycia przypominającego miauczenie kota trudno jest ewoluować do kogoś pokroju Adele Laurie Blue Adkins albo Florence Welch.
W poczuciu bezradności oraz w ramach wewnętrznego usprawiedliwiania swoich niedoskonałości zaczęłam szukać tych, którzy potrafią, i znalazłam stronę
Uwolnij Muzykę, która sprawiła, że załamałam się jeszcze bardziej. Oprócz ogromu tekstów - recenzji, felietonów, wywiadów i innych znajdziecie tam mój ulubiony dział (i tym samym prawdopodobnie największe przedsięwzięcie twórców strony) "
wideosesje", który od 2008 roku systematycznie się rozwija.
Według mnie to niesamowity projekt promujący głównie polskich (tudzież związanych z Polską) artystów, których niekiedy bardzo ciężko przypisać do jednego gatunku muzycznego. Dlaczego Wam o nim wspominam? Bo to pierwsza strona, gdzie mogłam w jednym miejscu odkryć tyle niesamowitych głosów. Najbardziej zaskakuje fakt, że niektóre wokale brzmią lepiej w akustycznej i bardzo minimalistycznej wersji, niż w tej studyjnej, ale świadczy to jedynie o niepodważalnym talencie twórców (a kto wie, czy to nie popchnie ich do dalszego eksperymentowania?).
Skacząc tak nagrania do nagrania, od zespołu do zespołu odkryłam debiutującą
Melę Koteluk, która w pierwszej chwili zachwyciła mnie swoim subtelnym, bardzo dziewczęcym głosem i nadzwyczaj emocjonalnymi, nieco lirycznymi tekstami. Pomyślałam, że gdybym umiała chociaż trochę nie fałszować, to byłabym właśnie taką Melą - śpiewającą z niezwykłą lekkością i nieskrępowaniem, łapiącą za serca szczególnie w tych nagraniach na żywo.
Tym, którzy jeszcze na Melę nie trafili, albo omijali z jakiś powodów daję pstryczka w nos i odsyłam do reszty fantastycznych kawałków (swoją drogą - moje ulubione, z którymi nie rozstaję się od miesięcy to: Melodia ulotna, Spadochron, Stale płynne, Nie zasypiaj, Dlaczego drzewa nic nie mówią, Niewidzialna). Czytałam opinie, że Mela ma w sobie wiele z Nosowskiej (to ogromny komplement, bo Katarzyna Nosowska jest według mnie jedną z najznakomitszych artystek polskiej sceny muzycznej). Momentami podobieństwo w barwie głosu obu pań da się wychwycić, ale mnie naprawdę nie razi, ani nie zmusza do wyrzucenia piosenek młodej debiutantki z mojej listy odtwarzania.
Wracając do
Uwolnij Muzykę - założyciele są otwarci na współpracę z młodymi, mało znanymi i dobrze rokującymi artystami, którzy pragną się wybić i mają na siebie pomysł, więc jeśli nie skrzeczycie jak żaby, nie miauczycie jak koty, albo nie fałszujecie jak ja, to ćwiczcie, zakładajcie zespoły, rozwijajcie się i zgłaszajcie się im, abym mogła się w przyszłości jeszcze bardziej zachwycać polskim rynkiem muzycznym.
PS Mela daje w mojej Łodzi koncert już w marcu, juhu!