wtorek, 19 listopada 2013

Przepraszam polskie kino

34956_140539259308856_1085749_nNa pewno wiecie jak to bywa, gdy w dzieciństwie się do czegoś zrazimy i później trudno nam się do tego przemóc. Przed laty byłam młodą Otylią Jędrzejczak, ale pewnego dnia jakiś frajer na basenie prawie mnie utopił. Teraz panicznie boję się pływać, bo jestem święcie przekonana, że mogłabym utonąć w szklance wody. Podobnie przeżyłam seans “Big love”, po którym przez kilka miesięcy słysząc zbitek słów “polska produkcja” dostawałam dreszczy. Białowąs skutecznie zatopiła moją miłość do wszystkiego, co stworzono w kraju miodem i Wisłą płynącym, aż kupiłam bilet…



Obiecywali mi, że będę ryczeć - nie ryczałam. Emocje przegrały z próżnością, gdyż ostatecznie nie pozwoliłam sobie na uszczerbek w makijażu. Ale było blisko. Przyznam otwarcie, dawno nie widziałam na ekranie niczego równie autentycznego, dawno żadna ludzka historia nie sprawiła, iż nie mogłam zebrać myśli, dawno nie szukałam swojej szczęki na podłodze sali kinowej  (zaprzeczam pomówieniom, jakoby miałaby to być sztuczna szczęka!). Oj dawno…

445945_1.1
”Chce się żyć” to najnowszy film Pieprzycy, na który przychodzi się nie po to, żeby go obejrzeć, ale po to, by go przeżyć. Chociaż mieliśmy już DiCaprio (Co gryzie Gilberta Grape'a?), De Niro (Przebudzenia), Penn’a (Sam), Dancy’ego (Adam), albo Hawkes’a (Sesje), to widząc na ekranie kreację filmową Dawida Ogrodnika (do bólu realistyczną oraz na naprawę światowym poziomie) przyznam otwarcie – zabrakło mi słów (no dobra, było mnie stać na jedno, aczkolwiek niecenzuralne). 
I mimo całej historii głównego bohatera, równie przejmującej, co przytłaczającej, poczułam ulgę – ulgę, że wreszcie, na łonie naszej Ojczyzny, powstała opowieść dająca wzruszenie, nadzieję oraz uśmiech jednocześnie. Myślicie sobie pewnie: “jak w filmie o sparaliżowanym człowieku silnie ograniczonym przez własne ciało może znaleźć się miejsce na humor?”. By poznać odpowiedź na owe pytanie musicie koniecznie wybrać się do kina. Biję pokłony i chcę więcej takie dobra w rodzimym języku.

Postanowiłam, że przeproszę się z polskim kinem. Ja już wam pomogłam, teraz wasza kolej... Co mi polecacie?

6 komentarzy:

  1. Z niedawno obejrzanych, to pozytywne wrażenie zrobiły na mnie:
    -może nie w całości polski, ale koprodukcja Imagine http://www.youtube.com/watch?v=iWaQi2ySz9w
    -Pora Umierać http://www.youtube.com/watch?v=CMmty_a59KE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie. Na drugi z tytułów czaiłam się, gdy zobaczyłam w internecie fragment z udziałem Małgorzaty Rożniatowskiej, ale na śmierć o nim zapomniałam!

      Usuń
  2. Wenecja, Trzy Siostry T (ale to chyba nie do dostania), Róża, Niewinni Czarodzieje, Rewers. A poza tym, ostatnio polecam Kongres futurologiczny, ale to nie polskie (częściowo realizowane), za to na motywach Lema. I Dziewczynę z lilią, ale to już z Polską nie ma absolutnie nic wspólnego. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wenecja cudowna, uwielbiam magię Kolskiego!
      Szkoda właśnie, że polskie produkcje tak trudno gdziekolwiek kupić za rozsądne pieniądze, albo obejrzeć w sieci (ratunkiem może być ewentualnie platforma VOD) i trzeba ganiać po festiwalach filmowych, albo po kinach.
      Rewers oglądałam i przyznam, że byłam rozczarowana, bo realizacja uwiodła mnie o wiele bardziej od samej fabuły i dziwnego klimatu towarzyszącego opowieści. Może to też kwestia tego, że nie przepadam za Agatą Buzek, a grała tam pierwsze skrzypce.
      Dziękuję za Lema, niech tylko znajdę chwilę :)

      Usuń
  3. Nie zapomnij mnie http://www.filmweb.pl/film/Nie+zapomnij+mnie-2012-672865 Polecam cholernie mocno i gorąco. Kawał naprawdę dobrej roboty, naprawdę młodego reżysera. Warto.

    OdpowiedzUsuń

Można niekoniecznie grzecznie...