sobota, 30 marca 2013

„Tak, zamierzamy szokować." [Wywiad]

Chce ubierać w kolory młodych i starych. Nie boi się krytyki, bo moda musi szokować. Rozmowa z 22-letnią studentką historii sztuki - Adą Gontarek, o autorskim projekcie fe-male, który współtworzy wraz ze swoim chłopakiem Grześkiem.

Skąd wziął się pomysł na fe-male i kto za tym stoi?
Jestem osobą o niekończących się pokładach kreatywności, a kiedy poznaliśmy się z Grześkiem okazało się, że łączy nas wspólna chęć tworzenia. Pomysłów było wiele, ale biorąc pod uwagę moją fotograficzną pasję i miłość do mody oraz jego olbrzymią, często absurdalną wyobraźnię, stanęło na ciuchach. Chcieliśmy dać ludziom coś w stu procentach naszego, a dość mieliśmy już zapisywania pomysłów na kartkach. Pomysł na fe-male powstał zatem w miejscu, w którym zresztą teraz pracujemy - w domu. W ciepłym łóżku, przy chilloutowej nucie, w oparach marychy połączonych z olbrzymim entuzjazmem do działania.  Jesteśmy spontaniczni, pewnego dnia padło hasło: „zróbmy T-shirty” więc od razu zaczęliśmy organizować fundusze.

Czemu akurat T-shirty?
T-shirt to wyzwanie. Chcieliśmy zrobić coś, czego sami potrzebujemy. Jesteśmy ironistami i lubimy określać siebie w wyrazisty sposób. Niestety sieciówki tej możliwości nie dają, a na ciuchy od projektantów nas, jak i większości wyjadaczy chleba nie stać.

Początki są ciężkie?
Oczywiście, że są. Zarówno kwestie finansowe jak i nasze specyficzne gusta były na początku problematyczne. Radzimy sobie jednak jak możemy, dziękujemy rodzicom, bez których wsparcia nie ruszylibyśmy z miejsca.  Ale nie przesadzajmy, dobra zabawa oraz artystyczne realizowanie się są na pierwszym miejscu.




To jak radzicie sobie z promocją?
Mamy swój sposób. Kładziemy olbrzymi nacisk na wrażenia wizualne. Zarówno zdjęcia jak i filmy promocyjne przygotowujemy z olbrzymim zaangażowaniem. Dziś jak wiadomo Facebook daje młodym twórcom olbrzymie możliwości. Wystarczy oznaczyć ekipę, z którą działasz i już grono odbiorców się poszerza. A współpracujemy z zajawkowymi ludźmi, którzy kochają sztukę. W ramach wzajemnej promocji pomagają nam w projektach. Poznajemy dzięki temu świetne osoby z pasjami i czerpiemy od siebie wzajemnie energię do działania.

Na Waszej stronie czytam, że nie ma podziału na ubrania damskie i męskie, dlaczego?
Bo i po co się rozdrabniać? Żyjemy w czasach, gdzie kobiety noszą męskie T-shirty, a faceci damskie spodnie. Nawet my w domu mamy wspólne pudło z kolorowymi skarpetkami, bluzy także nosimy wymiennie. Sama często podkradam bratu luźne w kroku jeansy. Zwyczajna wygoda.

Myślisz, że moda wymaga równouprawnienia?
Kiedyś nasi rodzice chodzili na zmianę w jednym swetrze, punkowe kapele nigdy nie miały problemu z podziałem na płeć pod względem ciuchów, Borysewicz zakładał przyciasne, damskie koszulki, Kora nosiła luźne, męskie spodnie, podkreślali tym swoją niezależność i dawali sobie wolność, której wtedy nie było. Myślę więc, że ta kwestia już została rozstrzygnięta. Moda sama sobie nadała równouprawnienie. Wystarczy spojrzeć na światowych dyktatorów mody – to w większości homoseksualiści, którzy nie potrzebują zgody.

Czym Wy się kierujecie jako kreatorzy?
Jesteśmy dobrymi obserwatorami, a jak już wcześniej wspomniałam ironistami. Mamy olbrzymi dystans zarówno do siebie jak i do świata. Żyjemy w dość burzliwych czasach, chociaż nie ma cenzury, to mamy w nawyku wyśmiewanie wszystkiego i wszystkich.

Kto jest głównym pomysłodawcą napisów i grafik?
My! To cudowne jak bardzo się pod tym względem uzupełniamy. Czasem jest tak, że wpadamy na jakiś pomysł i próbujemy zrobić kilka projektów w tym samym klimacie, wtedy dzielimy się pracą. Czasem bywa tak, że każde z nas ma zupełnie inny pomysł i realizuje go według swoich wizji. My grafikami niestety nie jesteśmy, ale w tym przypadku okazuje się, że wyobraźnia jest dużo ważniejsza od przewidywanych umiejętności.


Zainteresowały mnie nadruki przedstawiające zdjęcia ślubne, rodzinne, kobieta na motorze, wszystko w starym stylu. Możesz powiedzieć o nich coś więcej, to zdjęcia z rodzinnego albumu?
Tak, zdjęcie weselne to zniekształcone twarze moich wujków, chłopiec w towarzystwie pandy i psa to mój ukochany dziadek, natomiast kobieta na motorze- babcia. Tchnęliśmy w nich życie dodając im drobne, zabawne rekwizyty. Od dziecka inspirowały mnie stare, przedwojenne zdjęcia, sama spędziłam tygodnie zbierając pojedyncze fotki od rodziny, skanując je i przeprowadzając renowację w programie graficznym. Sprawiło mi to tyle przyjemności, że postanowiliśmy wykorzystać to w naszych projektach.

Muszę przyznać, że niektóre z Waszych projektów szokują, taki jest Wasz zamiar?
Tak, zamierzamy szokować. Na razie delikatnie, mamy jednak w poczekalni wiele kąśliwych nadruków. Ważne jednak, aby zachować granicę dobrego smaku. Czasami wpadamy na pomysł i drugie z nas mówi "Nie, to będzie przegięcie”. Traktujemy to głównie jako sposób zdobycia zainteresowania i zaintrygowania odbiorcy. Najbardziej jednak zależy nam, aby doceniano nas ze względu pomysłowość. Jeśli mamy szokować, to tak, jak jeszcze nikt nie szokował. Cel ambitny, ale jakże trudny do osiągnięcia.

Nie sądzisz, że na rynku jest wiele twórców, którzy w ten sposób pragną pozyskać klienta? W takim razie co wyróżnia fe-male?
Oczywiście, jak już wspomniałam szokowanie jest furtką w kierunku pozyskania klientów. Dajcie nam trochę czasu, otworzymy własną furtkę i wtedy zobaczycie co nas wyróżnia.

Macie koszulki z napisami „I killed my math teacher”, „I slept with your mother”, czy „I slept with your father”. Dotarły do Was głosy krytyki, czy Polacy podchodzą do mody na luzie?
Zdecydowanie ta druga opcja. Do tej pory nikt jeszcze nie poskarżył się na nasze napisy. Ludzie lubią budzić zainteresowanie na ulicy, dlatego tak chętnie noszą krzykliwe T-shirty.  Zresztą, to co dziś dzieje się w sieci, zdjęcia, jakie mamy wątpliwą przyjemność oglądać codziennie, sprawiają, że takie teksty już nikogo nie bulwersują.

Koszulki „I slept with your mother” nie założy każdy…
Dlaczego nie? To o to szokowanie tutaj chodzi. Ostatnio koszulkę "I slept with your mother" zamówiła dziewczyna. W taki sposób ludzie jeszcze bardziej podkreślają swoją oryginalność. Nie dość, że noszą dość kontrowersyjny print, to jeszcze bawią się tym w pewien sposób z otoczeniem. Kiedy widzisz taką koszulkę na dziewczynie zaczynasz zastanawiać się nad jej orientacją. I zapewne właśnie o to jej chodzi. Co do reszty przypadków, tak jak nie każdy założy żółte spodnie, tak nie każdy założy dany nadruk. To kwestia tylko i wyłącznie gustu.

To do jakich gustów chcecie dotrzeć?
Do wszystkich. Świadczyć może o tym nasza ostatnia sesja, gdzie w nasze kolorowe, krzykliwe T-shirty ubraliśmy 75-letnią Panią. Dodam również, że po sesji zdjęciowej Pani Wika zaopatrzyła się u nas w bluzę, którą reklamowała. Jak widać cel dotarcia do każdego został w tym przypadku osiągnięty.


No właśnie, chcieliście w ten sposób uzyskać? Widok 75-letniej kobiety ubranej w żółtą bluzę z kolorowym nadrukiem to niecodzienny widok.
Chcieliśmy zwrócić na siebie uwagę i podkreślić, że nie tylko młodzi ludzie mogą ubierać się kolorowo. My kolory kochamy, mogą o tym świadczyć już wcześniej wspomniane, wspólne skarpetki. DJ Wika to cudowna, ciepła osoba, która swoją energią mogłaby przyćmić cała grupę nastolatków, nieistotny jest zatem wiek fizyczny, a psychiczny. Czemu nie można podkreślić go kolorową bluzą?

Widzę, że na Waszej stronie ciągle pojawiają się nowe zdjęcia modeli i modelek w Waszych ubraniach. To sposób na dobrą reklamę, czy raczej możliwość spełnienia się w roli fotografa?
Jedno i drugie. Staramy się za każdym razem pracować z nowymi ludźmi, co robi nam świetną reklamę, a przy okazji pozwala im na rozbudowanie portfolio. Dzięki temu zdjęcia fe-male są zawsze świeże, a ja uczę się współpracy. Zamierzamy otworzyć własne studio fotograficzne, dzięki czemu oboje będziemy mogli swobodnie spełniać nasze wizje, ja jestem narzędziem, jednak wszystkie pomysły wychodzą od nas obojga.

Fe-male
to spełnienie Twoich marzeń, zajawka, która Cię wciągnęła, czy może chwilowa zachcianka?

Czasy słomianego zapału bezpowrotnie minęły. Od zawsze kochałam fotografię, co jest świetną podstawą w tej branży. Zawsze chciałam tworzyć coś od początku swojego. Moim marzeniem jest magazyn, jednak zainteresowanie modą sprawiło, że stanęło na ciuchach. Jest to w jakiś sposób spełnienie marzeń. Nie udałoby się jednak, gdyby nie motywacja i wsparcie ukochanej osoby. Bez tego byłaby to pewnie tylko chwilowa zachcianka. Teraz jest to coś totalnie naszego, czym kierujemy w niezależny sposób.

Planujecie się rozwijać nawiązując współpracę z innymi twórcami, czy stawiacie na niezależność i własne pomysły?
Absolutnie nie chcemy zamykać się tylko na własne wizje.  Jesteśmy bardzo otwarci na współpracę, o czym będzie można przekonać się już niebawem, kiedy wyjdzie nasza nowa kolekcja zaprojektowana przez świetną graficzkę, której nazwiska jeszcze nie zdradzamy. Zresztą wspominałam już jak dużo radości sprawiają nam projekty realizowane wspólnie z innymi projektantami, fotografami czy grafikami. Jest to rozwojowa kwestia, więc nie możemy odbierać sobie możliwości edukacji artystycznej. Człowiek uczy się całe życie, potrzebuje inspirujących ludzi. Sami również dajemy wiele w zamian

Na razie zaskakujecie. Tak będzie zawsze, czy macie jakiś inny pomysł na siebie?
Fajnie byłoby zaskakiwać zawsze, jednak bardzo miło będzie dotrzeć do tego momentu, kiedy ludzie z sentymentem zaczną nas pytać o początkowe projekty. Na razie robimy koszulki i bluzy, w planach jest jednak dużo więcej. Już niedługo ruszamy z butami i torbami, ważne żeby się podobało i dobrze nosiło.

Można Was znaleźć  na blogu
(www.female-clothes.blogspot.com) i na  Facebooku, macie jakieś marzenia, by w przyszłości istnieć nie tylko w internetowym środowisku. Może jakiś butik?
Oczywiście, każdy twórca marzy o swoim azylu, w którym nie tylko może się zaszyć, ale i pracować czy zapraszać ludzi. Butik to jednak zbyt płaska platforma. Zdradzimy zatem, że już na przestrzeni kilku tygodni będzie nas można odwiedzać we własnym showroom’ie, na razie wędrujemy palcem po mapie Warszawy szukając idealnego miejsca.

Serdecznie dziękuję za wywiad i życzę wielu sukcesów.



[PS Rozmowa miała być przeprowadzona w ramach pracy zaliczeniowej na warsztaty prasowe, jednak, pomyślałam, że fajnie byłoby znaleźć takiego rozmówcę, którego warto pokazać szerszej publiczności. Mam nadzieję, że czytało się Wam z przyjemnością :)]


7 komentarzy:

  1. Bardzo bardzo ciekawy wywiad, nie dość, że przeprowadzony z intrygującą osobą, to jeszcze ze znakomicie ułożonym zestawem pytań.

    OdpowiedzUsuń
  2. ej ej ej ! bardzo fajny wywiad - wciągnęło mnie.
    pytania dosadne, nie miałam wcześniej pojęcia o czymś takim a po przeczytaniu wszystko było jasne.
    btw. a ten pomysł na zdjęcie starszej kobiety w koszulce genialny ! dooobra promocja dobra !;D

    OdpowiedzUsuń
  3. ps. WIĘCEJ TAKICH WPISÓW PANNO M. ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. planuję właśnie zająć się czymś takim na dłuższą metę :)

      Usuń
    2. btw. ostatnio oglądając powtórki niejakiego Jakuba W. wpadł mi w oko (w sumie to raczej w ucho^^) fajny zespół - http://www.youtube.com/watch?v=zerWwb4vnk8 . pomyślałam w sumie o Tobie, aby Ci go pokazać ;D

      Usuń
    3. wbrew moim odczuciom co do zespołów, które pojawiają się u Kuby (zazwyczaj bardzo średnie, albo ja mam jakiś dziwny gust muzyczny) to jest całkiem przyjemne. w wolniejszej chwili postaram się odkryć coś więcej ich autorstwa :)

      Usuń
    4. mam to samo ^^
      ale ich bardzo bardzo promował Czesław + usłyszałam, że są z Krakowa to stwierdziłam "a zobaczę sobie co tworzą"
      i mi siadło ;p

      Usuń

Można niekoniecznie grzecznie...