środa, 1 maja 2013

"Cześć, mogę Cię zjeść?" - inspiracje z blogów kulinarnych

Gdy byłam mała, to nauczyłam się gotować wodę na herbatę. Później, po wielu nieudanych próbach poradziłam sobie z jajkiem na twardo bez wygotowania całej wody, albo przypalenia garnka, bo umówmy się, ta czynność nie wymaga specjalnych kwalifikacji i jeśli tylko w garnku jajco ma w czym pływać, to możemy trzymać je tam do bólu. Nadzwyczaj szybko pojęłam też technikę robienia jajecznicy, takiej typowej - najlepiej z fragmentami 'patelnianego' teflonu, suchej, że można się zapchać i udusić - pyyyszota! Inną sprawą było gotowanie mleka - w większości przypadków kończyło się na kipiącej kuchence, blacie, podłodze i ścianach jednocześnie, więc jako człowiek nowoczesny ratowałam się mikrofalówką. Zresztą talent ten jest nieprzypadkowy, moja mama również miewa 'gorsze dni' - przypala garnki, wygotowuje wodę z zupy i piecze zakalce. A jako, że w rodzinie liczy się wzajemnie wsparcie... ona chwali moje przesolone potrawki z kurczaka, a ja szamię jej płaskie jabłeczniki.  Jednak chowamy w rękawie kilka asów - nikt we wszechświecie nie potrafi zrobić takiej karkówki jak W. i tak umiejętnie lepić pierogów (i parzyć sobie rąk podczas zalewania mąki wrzątkiem) jak ja
Próbowałam nad tym zapanować, ale chociaż nie wiem jak bym się starała, to swojej kulinarnej niepełnosprawności nie potrafię zniszczyć. W chwilach, gdy akurat nie przypalam kolejnego garnka z amelinium (tak, mam) uwielbiam oglądać kulinarne blogi. Nie po to żeby myśleć sobie "jezu, w życiu mi takie nie wyjdzie", ale by popatrzeć na zdjęcia. Zdecydowanie są one kartą przetargową, bo nie oszukujmy się - zanim zaczniemy realizować przepis, to jemy go oczami.
Zawsze biłam pokłony za ogromny trud jaki wkładają fotografowie, aby pokazać danie w nieco inaczej niż, w poradnikach kulinarnych z lat 90. Jednak obecnie podziwiam blogerów kulinarnych robiących zdjęcia, na widok których moje ślinianki wprost szaleją! Nie myślcie sobie, że blogi kulinarne są mało znaczącą częścią internetu i zostają daleko w tyle za filmikami o kotach, albo tymi z cinnamon challenge. Mimo, iż przypomina mi się o nich zazwyczaj w przedświątecznym szale, gdy mam ochotę zaserwować rodzinie nowy przepis na sałatkę, czy ciasto, to nie zmienia to faktu, że blogi kulinarne są potęgą! W okresach międzyświątecznych również zdarza mi się odkopywać ulubione linki, ale muszę właśnie jeść coś pysznego, lub umierać z przejedzenia, co rzadko zdarza się w moim studenckim życiu (chociaż kanapki z serem są pyszne i prawdopodobnie można się nimi najeść). Jako, że wróciłam wczoraj do domu, dziś zjadłam prawdziwy obiad, a później oglądałam te pyszne zdjęcia, to chciałabym zaprezentować Wam listę blogów kulinarnych, przez które z pewnością zgłodniejecie, albo zostaniecie zainspirowani do przygotowywania genialnych posiłków. Biegnijcie więc po coś do jedzenia, by oprócz głowy zająć również czymś żuchwę i oddajcie się dziesiątkom przepisów oraz setkom fantastycznych zdjęć...
What Katie Ate
Mój zdecydowany numer jeden jeśli chodzi blogi kulinarne. Przyznajcie, że to wszystko wygląda idealnie. Kompozycje z jedzenia są niczym obrazy, albo nawet lepiej. Zachciało mi się fotografować. Przysięgam, brak mi słów.

White Plate
Najulubieńszy wśród polskich blogów o tej tematyce. Oprócz przepisów, na blogu znajdziemy zapiski Liski (autorki), w których widać dozę spontaniczności i oddanie pasji przygotowywania posiłków. Eliza Mórawska wydała niedawno książkę, którą możecie znaleźć tutaj. Gdybym tylko posiadała normalny piekarnik i nie bała się, że podczas podpalania go wysadzę pół osiedla... Eh, właśnie przypomniał mi się liskowy placek rabarbarowo-truskawkowy - najlepszy na świecie i nawet antytalentowi kulinarnemu wyjdzie.
Z polskich blogów polecam również:

A ze 'świata' zdecydowanie warto zobaczyć:
Pure Vege | Melina PhotosChasing deliciousCannelle vanille | Cook your dream

Jeśli kochacie słodycze a Wasze zapasy czekolady chowane pod łóżkiem właśnie się wyczerpały, to nie polecam:
Sprinkle bakesCall me cupcake
Ming makes cupcakes

Swego czasu chciałam zmierzyć się z fotografią jedzenia, ale szybko mnie to przerosło. Kilka tygodni temu podjęłam drugą próbę, która nie wiąże się z wyczynem kulinarnym, a jedynie z chęcią atrakcyjnego przedstawienia talerza z... zupą mleczną (wiem, poleciałam z fantazją). Wbrew pozorom trudne i niewdzięczne, a efekty widzicie w poście.

PS Za podzielenie się ze mną swoimi ulubionymi stronami serdecznie dziękuję Darii :)
PPS Mam nadzieję, że zgłodnieliście.

8 komentarzy:

  1. Niezłe foty, masz potencjał! :D http://codziszjemnasniadanie.tumblr.com/ - tutaj też pięknie i smacznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że za rok na konsultacje mogę wywołać? Założyłabym bloga, ale nie wiem ile ludzi chciałoby oglądać zdjęcia różnych wariacji zup mlecznych :D

      Dziękuję za link, moja depresja i głód wzrosły :)

      Usuń
    2. Raz zupa mleczna, raz pierogi, nie znudzi się tak szybko :D.

      Usuń
    3. Faktycznie, umiem formować pierogi na trzy sposoby... to jest myśl!

      Usuń
  2. Twoje płatki z mlekiem, mimo że nie są szczytem możliwości kulinarnych to na zdjęciach wyglądają mistrzowsko<3 :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ja uwielbiam słodkości tej Pani http://www.flickr.com/photos/sweetapolita .
    <3

    OdpowiedzUsuń

Można niekoniecznie grzecznie...