Wielkie miasto latem jest jak karuzela przyciągająca ludzi wyczekujących niesamowitej zabawy. Początkowo można zachłysnąć się nową rzeczywistością oraz czerpać w najlepsze. Po krótkim czasie natężona zabawa nudzi, świat wiruje dalej, aż człowiekowi robi się niedobrze (niechaj żyją eufemizmy!). Z rozdrażnieniem skacze, ale po ochłonięciu chętnie by na karuzelę wrócił. Chociaż nie ma tam wielu rozrywek i właściwie wszystko krąży wokół jednej, dwóch atrakcji, to i tak każdy pragnie chociaż przez dzień, wieczór, godzinkę, minutkę… ugrzęznąć w wielkim mieście.
Wieczorami główną ulicą Łodzi maszerują hordy turystów wołających ochoczo “jak dojść na Piotrkowską?”. To ponoć serce miasta, do którego najwyraźniej trudno dotrzeć. Również miastowi stojąc na Piotrkowskiej nie wiedzą, czy trafili właśnie do strefy gazy, czy na plac budowy A2. Niestety, nawet na sławnej (rozkopanej) Pietrynie pokłady możliwości spędzenia wieczoru kończą się bardzo szybko i ostatecznie większość przedstawicieli pokolenia Milenium ląduje w klubach, gdzie przy pewnym stanie zmęczenia, człowieka zachwyca absolutnie wszystko, nawet muzyka. Tak, muzyka jest wtedy świetna. Sprawy wyglądają inaczej dopiero rano, gdy względnie trzeźwy człowiek wklepuje do wyszukiwarki bliżej niezrozumiałe “La la la”, by po kilku sekundach znaleźć tę przepiękną balladę, przy której ubiegłej nocy zabawa ze znajomymi mogłaby trwać kilka godzin. Na kacu trwa co najwyżej pierwsze pięć sekund, bo ‘kawałek zbyt energiczny, krzykliwy, a właściwie gdzie podziała się butelka z wodą i aspiryna?’.
Jednak z myślą o osobach jedynie od święta przytupujących w rytm klubowych hitów zebrałam moje ulubione covery bardzo popularnych piosenek. Smacznego!
Wieczorami główną ulicą Łodzi maszerują hordy turystów wołających ochoczo “jak dojść na Piotrkowską?”. To ponoć serce miasta, do którego najwyraźniej trudno dotrzeć. Również miastowi stojąc na Piotrkowskiej nie wiedzą, czy trafili właśnie do strefy gazy, czy na plac budowy A2. Niestety, nawet na sławnej (rozkopanej) Pietrynie pokłady możliwości spędzenia wieczoru kończą się bardzo szybko i ostatecznie większość przedstawicieli pokolenia Milenium ląduje w klubach, gdzie przy pewnym stanie zmęczenia, człowieka zachwyca absolutnie wszystko, nawet muzyka. Tak, muzyka jest wtedy świetna. Sprawy wyglądają inaczej dopiero rano, gdy względnie trzeźwy człowiek wklepuje do wyszukiwarki bliżej niezrozumiałe “La la la”, by po kilku sekundach znaleźć tę przepiękną balladę, przy której ubiegłej nocy zabawa ze znajomymi mogłaby trwać kilka godzin. Na kacu trwa co najwyżej pierwsze pięć sekund, bo ‘kawałek zbyt energiczny, krzykliwy, a właściwie gdzie podziała się butelka z wodą i aspiryna?’.
Jednak z myślą o osobach jedynie od święta przytupujących w rytm klubowych hitów zebrałam moje ulubione covery bardzo popularnych piosenek. Smacznego!
1. Daft Punk – Get Lucky
Oglądając teledysk prycham, bo przegrałam w swoim życiu starcie z cymbałkami i fletem prostym, a George to jak widać (i słychać) genialny multiinstrumentalista.
jeszcze trochę i będziesz spała na Głównym...
OdpowiedzUsuńTo i tak lepiej, niż na Centralnym w Poznaniu :D
UsuńJa uwielbiam ten cover: http://www.youtube.com/watch?v=T1mKmRygW_4
OdpowiedzUsuńDenerwuje mnie trochę nutka country, ale rzeczywiście inwencja własna zadziałała :D
Usuńdzięki za te muzyczne inspiracje! tego mi brakowało :)
OdpowiedzUsuń