środa, 24 lipca 2013

"Zakochana bez pamięci", czyli recenzja filmu o urwanym filmie...

Wakacje to nadzwyczaj filmowy okres. Oprócz wylegiwania się w domu przed telewizorem, czy komputerem w tej samej pidżamie przez kilka tygodni można spędzić je nieco aktywniej – leżąc w pidżamie na plenerowych pokazach filmów (na przykład na Polówce, czy Letnim Kinematografie Rozrywkowym). Sama jeszcze nie byłam, bo gdy tylko pojawiła się okazja, to Łódź akurat tonęła w deszczu (a ja w rozpaczy). Jednak już szykuję kocyk, kakałko, perfumy zastępuję preparatem na komary i niebawem ruszam na jakiś plenerowy seans, no chyba, że wypadnie mi wyjazd rodem ze Spotted: MPK Łódź:
Propozycja mało ma wspólnego ze spotted, ale może ktoś? ;) Szukam sympatycznej dziewczyny na wspólny wypad na pięć dni do Paryża. Wycieczka autokarowa połączona ze zwiedzaniem kontakt przez Spotted Adminów. Tymczasem, dobrej nocy.
Gdy rozważyłam wszystkie za i przeciw wysłaniu swojej kandydatury stwierdziłam, iż moje zdjęcie w CV “z ironicznym uśmieszkiem” na pewno nie przekona potencjalnego sponsora, psychopaty oraz zabójcy w jednym, że to właśnie ja jestem wymarzoną towarzyszką do porannego Camembert’a z bagietą (no chyba, że planował zabrać ser pleśniowy z osiedlowego spożywczaka). Wpadłam nawet na pomysł upicia się do nieprzytomności, co pomogłoby uniknąć rozmowy w autobusie, a za odrobiną szczęścia mogłabym trafić jak kobieta w tej reklamie:
Znam jednak rzeczywistość i nie sądzę, że George przebywa teraz w Paryżu, a jeśli już owy sponsor miałby mnie komuś sprzedać, to pewnie człowiekowi wschodu, dostającemu ślinotoku na widok blondynek. Obeszłam się jedynie smakiem stolicy Francji, dlatego postanowiłam wynagrodzić sobie podróżniczy głód francuskim kinem. Zupełnie przypadkiem trafiłam na film, który na całe szczęście oglądałam bez towarzystwa i makijażu (a to całkiem logiczne, że jak nie mam makijażu, to o towarzystwo nie zabiegam). W życiu widziałam już dziesiątki produkcji rozklejających największych twardzieli, ale moja reakcja w tym przypadku przebiła nawet histerię po śmierci Mufasy.

”Zakochana bez pamięci” (La vie d'une autre, 2012)
zakoch1Gdy poznajemy główną bohaterkę Marie (Juliette Binoche) kobieta stoi u progu kariery. Wkrótce ma odbyć rozmowę kwalifikacyjną w firmie ojca utalentowanego Paula Speranskiego (Mathieu Kassovitz). Jednak na drodze do awansu zawodowego stają jej 29. urodziny, na które przypadkiem zaprasza syna swojego przyszłego pracodawcy wraz ze znajomymi. Podczas gaszenia świeczek na urodzinowym torcie Marie z pewnością nie życzy sobie tego, co spotka ją kolejnego dnia, gdy budzi się w obcym łóżku i nie pamięta jak tam trafiła. W ogromnym apartamencie z widokiem na Wieżę Eiffla (!!) spotyka kilkuletniego chłopca, witającego  ją słowami: “mamo”. Wtedy zdaje sobie sprawę, że amnezja to wcale nie wynik nocy zakrapianej alkoholem.
Kobieta jest zagubiona, nie rozpoznaje własnego życia, ani nawet odbicia w lustrze. Z pomocą syna próbuje dowiedzieć się o swoim obecnym wcieleniu jak najwięcej. Mały Adam wyjawia jej, że właśnie dziś obchodzi 41. urodziny i pracuje w firmie, w której usiłowała dostać etat 12 lat temu. To zresztą rodzinny biznes, bo dyrektor - Dimitri Speranski jest jej teściem.
zakoch2Można by powiedzieć, że Marie ma wszystko czego pragnie kobieta po czterdziestce  – dom, dziecko, męża, pracę w dobrze prosperującej firmie. Jednak jej oczekiwania mają niewiele wspólnego z rzeczywistością, bo oto człowiek, z którym spędziła ostatnie kilkanaście lat swojego życia w relacjach z nią zachowuje się oschle i zachowawczo. Stopniowo odkrywana, bolesna prawda o nieznanej dotąd przeszłości, motywują Marie do walki o lepszą przyszłość.
Oprócz znakomitego scenariusza trzymającego widza w niepewności do końca filmu, kluczową rolę stanowi tutaj gra wybitnej Juliette Binonche, budującej postać zagubioną, ale jednocześnie odważną oraz zdeterminowaną do poszukiwania swej tożsamości. Kreując ową osobowość jako balansującą pomiędzy 29-letnią dziewczyną przeżywającą pierwsze zauroczenie, a 41-letnią matką sukcesywnie budującą relację z synem, robi to z ogromną dozą naturalności tudzież spontaniczności. Na duże uznanie zasługuje również Kassovitz, czyli filmowy Paul, roztaczający wokół siebie aurę tajemniczości, jak i również niedostępności (zresztą to chyba  jego naturalna cecha, jeśli kojarzycie go jako Nino z “Amelii”).
zakoch3Paryskie widoki, przyjemna, chociaż niezbyt francuska muzyka, czy tajemnice, wyjawiane przez główną bohaterkę sprawiają, że mimo niezbyt rozbudowanej fabuły widz chciałby wręcz wtargnąć w intencje scenarzysty by zupełnie zmienić bieg wydarzeń. Niestety Sylvie Testud nie stworzyła prostej komedii romantycznej z męczącym realistów oczywistym happy endem. I chociaż w filmie pojawia się wiele momentów budzących uśmiech, to wrażliwi (czy też przewrażliwieni) mogą siedzieć zalani łzami przez 3/4 filmu (tak jak ja!).

PS Przyznaję, że absolutnie uwielbiam Juliette w każdym wydaniu, dlatego mogę być niezbyt obiektywna w ocenie tego filmu.

I nawet Cat Power jest w ścieżce dźwiękowej!



podpis

11 komentarzy:

  1. teeeż się poryczałam !
    Cała fabuła teoretycznie banalna, ale praktycznie wycisnęli z niej wszystko co się wycisnąć dało. Do tego moim zdaniem fantastyczne zakończenie, bo można sobie zinterpretować wg własnego upodobania.

    ps. muzyka mnie straaaasznie gryzła ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hueheueh, mówiłam :D

      Usuń
    2. btw. kocham polskie tłumaczenia zagranicznych tytułów XD

      Usuń
    3. http://www.youtube.com/watch?v=iwuoGMTEuak i tej reklamy...

      Usuń
  2. To zabawne. Kilka dni temu obejrzałam film "Zakochany bez pamięci" :) Tak, wiem, że jest już stosunkowo stary, ale mimo wszystko piękny. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Film wspaniały, zdjęcia ładne. Muzyka- Cat power, uwielbiam :) dobry poziom tu :)

    OdpowiedzUsuń

Można niekoniecznie grzecznie...